Agnieszka jest event managerem, czyli osoba, która zajmuje się organizacja imprez. Jest to zawód z pewnością szalenie ciekawy, w którym nie zna się nudy, ale pół żartem, a pół serio osoby zatrudnione w tej branży mówią, że o nerwicę siwe włosy w pół roku tu nietrudno. Z drugiej strony, można spotykać ekscytujących ludzi i robić wielkie rzeczy i właśnie dlatego branża po prostu zasysa młodych ludzi, takich właśnie jak Agnieszka, mająca 26 lat magister PR. W ciągu ostatnich 4 lata zorganizowała kilka imprez plenerowych, wydarzeń dla telewizji oraz imprez okolicznościowych. Jak organizowana jest impreza? Od czego się zaczyna i na czym się kończy?

Na starcie dostaje się wytyczne od klienta, które potem muszę przekuć we wstępny plan imprezy zawierający koncepcję, datę, lokalizację i wszystkie podstawowe elementy imprezy. Robię oczywiście także kosztorys i to on zazwyczaj jest bombardowany w czasie naszego spotkania konsultacyjnego. Po konsultacji mam już gotowy plan, który realizuję zamawiając odpowiednie usługi. Potem nadzoruję ich wykonanie, pilnuje przelewów, pilnuję posprzątania po imprezie, a na koniec rozliczam się z klientem. Jak w praktyce wygląda Twoja praca? Teoretycznie od 9:00 do 17:00, ale w praktyce w takich godzinach, by wszystko było gotowe. Pomysły trzeba konsultować z różnymi ludźmi, często trzeba negocjować, zdobywać potwierdzenia itp. Kiedy zaczyna się event, godziny są nienormowane. Pojawiam się przed pierwszą ekipą na nim pracująca, a wyjeżdżam po ostatnim członku takiego zespołu. Jeśli impreza zaczyna się o 6:00 rano, a kończy się o 4:00 w nocy, mój dzień roboczy trwa 24 godziny. Podobno ciężko o pracę w tej branży. Jak Ci się udało ją zdobyć? Doświadczenie to tutaj klucz. Pracowałam w dużej firmie jako office manager i z czasem zaczęłam organizować też firmowe eventy. Pomogło mi tu bardzo wykształcenie ekonomiczne PR, ponieważ pozwoliło mi zapoznać się ze słownictwem branżowym, bez którego z klientem się nie porozmawia. Jak to wyglądało od strony formalnej, w kwestii wykształcenia? W momencie podjęcia pracy broniłam licencjatu. Potem, już w czasie pracy, uzyskałam tytuł magistra i ukończyłam z wyróżnieniem kurs TVP Produkcji Telewizyjnej. W takiej pracy duże znacznie ma na pewno osobowość. Tak, na pewno. Trzeba być osobą sumienną i odpowiedzialną. Nie można być jednak tylko urzędnikiem .Potrzeba ciekawości świata, umiejętności poszukiwania inspiracji, a także trzeba mieć chłodną głowę. Nie można spanikować, jeśli coś zacznie iść nie tak. Mając za sobą już sporo doświadczenia, jakie wady w tym zawodzie widzisz? Głównie te typowe, czyli wstawanie rano, wredny szef i sporo stresu. Wcale nie jest tak źle i cenię sobie zwłaszcza to, że mogę poznawać nowych, fajnych ludzi i jestem zawsze doceniana nawet poprzez takie rzeczy, jak bardzo dobre hotele, w których zawsze się zatrzymuję. Kiedy Twoja praca jest najbardziej stresująca? Jest wiele momentów, kiedy coś może pójść nie tak. Gadżety mogą przyjść w złej formie, zaproszenia mogą być źle wydrukowane, w lipcu może przyjść śnieżyca, artysta mógł zabalować… Nie bez powodu moja praca zawsze znajduje się w rankingach najbardziej stresujących zawodów.

A jak to się ma do życia prywatnego? Niestety nie najlepiej, bo wymagana jest ode mnie pełna dyspozycyjność. Do tego po długim czasie poza domem, jak się już wróci, trzeba odespać. Zakładam, że rekompensuje to odpowiednio pensja. Tutaj na pewno nie mogę narzekać. Podstawowa pensja nie jest wysoka, bo to trochę ponad 2.000 na rękę, ale główną częścią dochodu jest zwykle prowizja 4% od zysku firmy. Może to oznaczać nawet 2.500 złotych za jedną imprezę. Poniżej 3.000 jeszcze nigdy nie zeszłam, a w moim najlepszym miesiącu zarobiłam ponad 9.000.

Tags:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *